Niedawno w Naczelnej Izbie Aptekarskiej w Polsce odbył się egzamin językowy dla prowizorów, ubiegających się o prawo do uzyskania licencji na prowadzenie działalności farmaceutycznej. Udało nam się porozmawiać z uczestnikami, którzy pomyślnie go zdali. A oto to, co oni opowiedzieli.
W rzeczywistości zdawanie egzaminów – nostryfikacyjnego i językowego – jest łatwiejsze niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. W przypadku prowizorów (farmaceutów) kolejność działań jest następująca:
Nostryfikacja na różnych uczelniach odbywa się na różne sposoby: np. w Warszawie – ustnie, we Wrocławiu – w formie testów. W naszych przyszłych publikacjach bardziej szczegółowo przyjrzymy się procesowi nostryfikacji dyplomu magistra farmacji.
Jak już wcześniej wspomnieliśmy, odbycie stażu nie zawsze jest wymagane. Zależy to od uczelni, która przyjęła egzamin i wydaje zaświadczenie.
Na przykład, Gdański Uniwersytet Medyczny przed wydaniem zaświadczenia o nostryfikacji wysyła kandydata na odbycie półrocznego stażu w aptece. I to jest dobrze, bo prowizor ma okazję przygotować się do egzaminu językowego od strony praktycznej. A z kolei Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu wydaje zaświadczenie o nostryfikacji od razu po pomyślnym zdaniu egzaminu.
Egzamin językowy składa się z następujących części:
Dyktando, sądząc po opiniach prowizorów, którzy zdali już egzamin językowy, nie jest trudne. Tematyka farmaceutyczna: tabletki, kapsułki, roztwory itp. Tekst jest czytany przez egzaminatora, a jeżeli kandydat nie zdążył zapisać zdanie, to może poprosić egzaminatora o powtórzenie go.
Do audiowania (słuchania) wykorzystuje się teksty rozporządzeń, postanowień oraz innych dokumentów normatywnych. Należy uważnie wysłuchać tekst, a następnie odpowiedzieć na kilka pytań testowych.
Czytanie zawiera krótki tekst na tematy farmaceutyczne oraz kilka recept. I co ważne, egzaminatorzy proszą o przetłumaczenie łaciny na język polski.
Rozmowa z wyobrażonym klientem (pacjentem) jest w istocie zadaniem sytuacyjnym. Na przykład, przychodzi do apteki klient z dolegliwościami żołądkowymi. Egzaminator zachowuje się jak klient, a kandydat powinien zadać mu serię pytań w celu wydania leku oraz udzielenia dalszych porad/zaleceń.
Według opinii magistrów farmacji, którzy pomyślnie zdali egzamin językowy, komisja jest nastawiona dosyć lojalnie, zwłaszcza gdy kandydat posiada dobre doświadczenie praktyczne lub odbył półroczny staż w Polsce po zdaniu egzaminu nostryfikacyjnego.
Od razu powiemy, że do chwili otrzymania nostryfikacji kandydat nie może być dopuszczony zdawania egzaminu językowego. Jest to jednak bardzo wygodne, bo w trakcie przygotowań do nostryfikacji magister farmacji jednocześnie uczy się języka, nie tylko tego codziennego, ale i zawodowego.
Zapytaliśmy ukraińskich prowizorów, którzy pomyślnie przeszli wszystkie etapy, o to, czego mogą życzyć swoim kolegom pragnącym pracować w Polsce? Przede wszystkim należy postawić sobie cel, uwierzyć w siebie, nie bać się oraz starannie przygotować się do nostryfikacji. A egzamin językowy po nostryfikacji zdaje się dość łatwo.
Magister farmacji w Polsce – to zawód bardzo szanowany i bardzo ciekawy, choćby dlatego, że prawie każda apteka ma swoją produkcję i sporządzanie leków. Jak mówią nasi prowizorzy, którzy przeprowadzili się do Polski, oczywiście trzeba ciężko pracować, aby uzyskać licencję, ale uwierzcie, że jest ono tego warte. No i w końcu, to nie bogowie palą garnki.